leniuch102 leniuch102
210
BLOG

Dobrze zagrany, ładnie skręcony, całkowicie zbędny.

leniuch102 leniuch102 Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


He he, to chyba jeden z tych filmów, których się nie da zaspojlerować, bo dwa dni po obejrzeniu nie bardzo wiesz, o czym był. Jestem jednym z niewielu żyjących kinomanów, którzy widzieli pierwszy odcinek Gwiezdnych Wojen w kinie i z sympatią chodzę na każdy nowy, ale tamtego - piorunującego - wrażenia, jakie wywarł na całym, nie bójmy się tego słowa, pokoleniu, nie spodziewam się już przeżyć.
Nie tylko dlatego, że nie będę już nastolatkiem, a księżniczka Lea zeszła na zawał. (Ha, teraz mi się skojarzyło, że jeszcze bardziej piorunujący i gdzieś w tym czasie wyświetlany Bruce Lee, też był zszedł na zawał - przypadek? nie sądzę).
W każdym razie z każdych Gw-Woj dawało się coś zabrać do domu, a to tego rogatego Sitha z czerwonym ryjem, a to grubego ślimaka z gołą Leą na łańcuchu, ten starszy pan pod wysokim napięciem też był niezły.
A tu nic, może poza jednym fajnym robotem. Bywały już wcześniej odcinki skandaliczne, odcinki chybione, ale dwa ostatnie takie nie są, one cierpią nie tyle na głupie pomysły, co na fundamentalny uwiąd. Jak dla mnie seria grzęźnie za sprawą ambitnych dziewcząt, obsadzanych w pierwszoplanowych rolach. One, te prymuski, nadają się świetnie do mnóstwa ról, ale Imperium raczej nie pokonają. Zwłaszcza, że nie wspierają ich żadni kowboje (Ford), żadne utalentowane chłopaki z boysbandu (Anakin), ale paru wrażliwych Azjatów dobranych widocznie z myślą o tamtejszej publiczności.

leniuch102
O mnie leniuch102

treści "osobiste": https://leniuch.home.blog/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura