leniuch102 leniuch102
362
BLOG

Kindel bury.

leniuch102 leniuch102 Technologie Obserwuj notkę 1

Gadżet zza mórz jechał, jechał i dojechał. Tak jak odgadł Max Koluszky, jest to Kindle w wersji 3.

Pierwsze wrażenia? Kiedy już rozszarpałem pudełko, wyciągnąłem kindla i zdjąłem folię zabezpieczającą, ukazało się pod nią jeszcze jedno zabezpieczenie, papierowa nalepka przylepiona na cały (niewielki) ekran. Przez chwile próbowałem ją zdrapać ale zanim sięgnąłem po śrubokręt dotarło do mnie, że to nie żadna nalepka, tylko osławiony elektroniczny papier, który "wyświetla" obrazek nawet na wyłączonym sprzęcie.

Guess what, wcale nie krzyknąłem z zachwytu, raczej jęknąłem coś jak "o ku...".

Papier elektroniczny ma się bowiem tak do zwykłego papieru jak demokracja ludowa do demokracji bezprzymiotnikowej. On przypomina papier z pulpy, ale nim nie jest, zwłaszcza pod względem wyraźnie kiepściejszego kontrastu. Można porównać go np. do "zielonych stron" Rzeczpospolitej. Trzymając po raz pierwszy papier elektroniczny w lewej dłoni, a kiepskie ksero dokumentu celnego w prawej nie mogłem powstrzymać jęku zawodu - ksero było o tyle czytelniejsze.

Skoro o kwitach... bank skasował mnie na 467 złotych i 75 groszy przelewając Amazonowi 159,98 dołków.
Czy było warto?
To się jeszcze okaże.

Na pierwszy i drugi rzut oka Kindle to karteczka przylepiona do nieporęcznego panelu z maleńką guzikową klawiaturką. Jest za mały na trzymanie w dwóch rękach i za duży na jedną. Oferta polskich książek na kindla jest żadna. Przeglądarka internetowa... no - jest, tyle że g... w niej widać. Łączność wifi - słaba jak anemiczne dziecko, pedeefy nieczytelne na tym miniekraniku  itd. itp.

Rozpacz w ciapy.
A jednak.

A jednak, po lekkim doświetleniu ta rozpacz daje się bez problemu czytać. I jest nawet co, bo po sieci już krążą potężne zbiory e-booków na kindle uprzejmie rozbezpieczonych przez kolegów-piratów.
Istnieje opensourcowy program-kombajn do konwersji, wysyłki i zarządzania tymi zbiorami, nazywa się caliber.

Wszystko to razem daje mi nadzieję, że w końcu przeczytam "Lód" Jacka Dukaja. To świetna powieść, ma tylko tę wadę, że liczy ponad tysiąc stron i waży tonę. Dobrnąłem do połowy, ale czytając na leżąco "Lód" przyprawiał mnie o bezdech i Leniuchowa musiała mnie reanimować.

"Lód" w kindlu waży trochę mniej jakby.

* * *

Werdykt w sprawie kindla odkładam na po wakacjach. Jaki by nie był, posiadaczom laptopów zawsze pozostaje alternatywa przedstawiona na niniejszym blogu już - ho ho - trzy lata temu

"wystarczy odpalić acrobat-readera, klawiszem ctrl-L zmaksymalizować go na cały ekran, klawiszem ctrl-shift-plus przekręcić stronę w lewo i już można, trzymając laptopa jak książkę przeglądać dokument strona po stronie!
Do zmiany stron służą przyciski taczpada, a lewa ręka pozostaje wolna.
I można nią po staremu sięgnąć po żywca.
Na zdrowie."

(powyżej oczywiście nie nowy kindle tylko mój stary laptop...)

leniuch102
O mnie leniuch102

treści "osobiste": https://leniuch.home.blog/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie