Jak wiadomo choćby z PRL, religia jest opium dla ludu, umożliwiającym skuteczne strzyżenie ludu przez pana i plebana. Wraz z rozwojem nauki i edukacją lud zaczyna rozumieć, że jest przez swych włodarzy robiony w trąbę i odwraca się od religii plecami. Im wsteczniejsza religia, im bardziej oświecony, rozwinięty kraj - tym szybciej. Nie ma religii bardziej zacofanej niż katolicyzm rzymski ze swoim nieomylnym papieżem. Nie ma bardziej rozwiniętego kraju niż ten, w którym licznie zgromadzeni nobliści wymyślają najnowsze Intele, Aj-Fony i montują na orbicie stacje kosmiczne, z których można naocznie się przekonać, że w kosmosie "boga niet".
Na domiar wszystkiego w USA miała miejsce seria gorszących zdarzeń natury obyczajowej, za które kler katolicki kaja się do dzisiaj, o sprzedaży kościołów na poczet odszkodowań nie wspominając.
Jeżeli tezy "o opium" są prawdziwe, to ostatni północnoamerykańscy katolicy wrócili właśnie z powodu kryzysu do Polski.
Katolicyzm w USA zdechł.
Well, wg American Religious Identification Survey (ARIS) (na podst. 54,000 ankiet w 2008, margines błędu +/- 0,5) do katolicyzmu przyznało się 25,1 % Amerykanów. 18 lat wcześniej, w 1990 było to... 26,2 %.
Zważywszy, że w tym czasie ilość Amerykanów wzrosła z 248 do 304 milionów czyli 22%...
(1990) 26,2% * 248 mln = 64,97 mln katolików
(2008) 25,1% * 304 mln = 76,30 mln katolików
11 milionów 330 tysięcy więcej. Nas, ciemnogrodzian.
Nieźle jak na trupa.
Alleluja.
Źródła:
http://www.usatoday.com/news/religion/2009-03-09-american-religion-ARIS_N.htm
http://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_the_United_States
http://www.census.gov/popest/states/NST-pop-chg.html
123
BLOG
Komentarze
Pokaż komentarze (94)